czwartek, 20 listopada 2014

Rozdział

Nie to nie nowy... ale jest to informacja dotycząca właśnie jego. Pojawi się on w przeciągu najbliższego tygodnia. Mam nadzieję, że nikt nie jest na mnie zły o tak długie zwlekanie

niedziela, 2 listopada 2014

Chapter 5. Part 1.

- Chyba nie mamy o czym rozmawiać, ale za to z wielką chęcią przywaliłbym w twarz. - powiedziałem bez emocji. Taylor zaśmiał się z moich słów. Nie wiem co w tym śmiesznego, ale nie skomentuję.
- Zawsze byłeś taki szczery?- jak zaraz nie przestanie się tak szczerzyć to podejdę i powybijam mu tej jego białe ząbki!
- Chyba sam powinieneś to wiedzieć. Zawsze mówiłem otwarcie to co myślę. - warknąłem, a jego uśmiech nie znika. Zaraz coś rozwalę. Już ledwo się powstrzymuję.
- To czemu nie robiłeś tak przy Megan? - nie myśląc za dużo podbiegłem do niego popychając go na ścianę. Już się zamachnąłem do uderzenia, kiedy ręka Louisa mnie powstrzymała.
- Harry, nie warto. - powiedział tuż za mną. Odsunąłem się lekko od Taylor'a, by się uspokoić. Po jego ciągłym uśmiechu można stwierdzić, że właśnie o taką reakcję mu chodziło, że po to przyszedł żeby mnie sprowokować. W sumie czego innego mogłem się spodziewać.
- Czego chcesz? - wysyczałem ciągle wkurzony.
- Porozmawiać.
- O czym?
- Pewnie jesteś ciekawy kto powiedział psom, że masz dragi? Zgadłem?
- Mów dalej.
- Dobra, zrobimy tak. Przestajesz sprzedawać, zostawiasz w spokoju moich ludzi a ja załatwię, że masz policję z głowy, co ty na to? - on sobie jaja robi? Spojrzałem na niego zdziwiony, lecz po chwili wybuchłem głośnym śmiechem.
- Mówisz serio? Myślisz, że to mnie przekona? Śmieszne.- mówiłem nie powstrzymując śmiechu.
- Mówię jak najbardziej poważnie. Chcę, żebyś się w końcu odpierdolił. Krótka piłka zgadzasz się czy nie?
- To chyba oczywiste, że nie.
- Ok, czyli robimy inaczej.- westchnął. - Albo się wycofasz albo z twoją Meg będzie jeszcze gorzej. - doskonale wiedział co powiedzieć. Widocznie dobrze przewidział sytuację.
- Już wolałbym żebyś mnie zabił.
- Skoro chcesz...
- Zostaw Megan w spokoju. A o tym, że przestanę sprzedawać dragi możesz zapomnieć. To nie ode mnie zależy.
- Wiem, wiem ale z Chrisem bardzo ciężko się skontaktować. Jest o wiele sprytniejszy od ciebie.
- Wypierdalaj stąd za nim sam cie osobiście wyrzucę tylko wtedy będziesz martwy a twoje ciało trafi do rzeki.
- Mocny w słowach, ale w czynach już nie koniecznie.
- Zobaczymy czy powtórzysz to bez zębów. - przywaliłem mu w twarz z pięści. Zachwiał się lekko do tyłu ale w ostatniej chwili odzyskał równowagę.
- Jeszcze tego pożałujesz! - splunął krwią. Zaśmiałem się, miałem już zamykać drzwi, ale uniemożliwił mi to, bo przytrzymał drzwi ręką. - Naprawdę chcesz, żeby jej się coś stało? Ja nie żartowałem. Wiem w jakim jest teraz stanie i wiem co mogę zrobić by było jeszcze gorzej. Następnym razem zastanów się co robisz.
- Tylko ją tknij!
- I co mi zrobisz, znowu mnie walniesz? Śmieszne, ze mną nie wygrasz Harry.
- Spierdalaj stąd!- krzyknąłem i zamknąłem mu drzwi tuż przed nosem.

-----------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że taki krótki, ale zdecydowałam jednak, że zamiast długiego rozdziału zrobię coś innego. A natomiast dzisiaj powstał oficjalny zwiastun " My one regret in life is that I'm not someone else" !!!!!
Możecie go zobaczyć w zakładce Zwiastun lub wejść TUTAJ
Mam nadzieję, że się podoba.
A następna część rozdziału 5 już w tym tygodniu.

wtorek, 28 października 2014

Chapter 4.

Po rozmowie ze Stef nie myśląc za długi wybrałem jego numer. Odebrał prawie od razu.- Halo?- spytał. Brzmiał normalnie, żadnych emocji, nic.
- Tu Logan. - starałem się mówić pewnie, ale ciągle obawiałem się jego wybuchowych reakcji.
- Taa, zauważyłem mam cię w kontaktach.- był zirytowany. Dobra skup się, bo zaraz się wkurzy.
- Musimy porozmawiać. - mówiłem coraz pewniej, myśląc o załamanej Meg leżącej w swoim pokoju.
- Nic nie musimy, ale skoro chcesz. - westchnął.
- Tu chodzi o Megan. - nie odpowiedział. W pewnym momencie pomyślałem, że się rozłączył, lecz jednak się myliłem, był ciągle po drugiej stronie. - Jesteś tam? - spytałem, chcąc by się w końcu odezwał.
- Nie chcę z tobą rozmawiać. - wysyczał. Troszkę się przestraszyłem. Tylko, że ja muszę z nim o tym porozmawiać. Tylko on jej może pomóc.
- Proszę to ważne.
- Co jest tak ważne?- powiedział jakby... od  niechcenia? No, przynajmniej próbował.
- Jest kompletnie załamana, nie wiem co między wami zaszło, ale musicie chyba to sobie wyjaśnić. Siedzi ciągle w swoim pokoju i nie chce z nikim rozmawiać. I jeszcze doszedł do tego Taylor.- ostatnie zadanie wyszeptałem bardziej do siebie.
- Kto?- spytał. Chyba usłyszał, i brzmiał na zaskoczonego i lekko przerażonego.
- Były Megan, ale to nie ważne. - odpowiedziałem.
- Coś jej zrobił?- spytał, co mnie lekko zdziwiło. Na początku był taki obojętny a teraz się przejmuje. Nie rozumiem...
- Nie, raczej nie. Spotkała go jak były ze Stef na mieście.- powiedziałem lekko zdezorientowany.
- Na pewno? Niczego nie próbował?- ciągle wypytywał.
- Tak, Stef by mi raczej powiedział. Chociaż... - przerwał mi.
- CO?!- krzyknął przerażony.
- Była potem jeszcze bardziej zdołowana i nie chciała powiedzieć o co chodzi, ale nic więcej.
- Muszę z nią porozmawiać. - szepnął i się rozłączył.

----- Perspektywa Harry'ego -----

Już udało mi się nie myśleć o niej. Co prawda wciąż czuję chęć przytulenia jej, całowania, bycia przy niej, lecz minął już prawie tydzień i zdążyłem już się przyzwyczaić do tego, że jej przy mnie nie ma.
A teraz ten telefon wszystko zmienił. Wiedziałem, że jej łatwo nie będzie, ale że aż tak? Co prawda mogłem jej powiedzieć co zamierzam, ale ona wtedy by mi zabroniła tego robić. No właśnie tego się bałem, że jak mnie poprosi to ja ulegnę i pozwolę jej zostać. Część mnie tego chciała, lecz nie mogłem na to pozwolić. Chcę, żeby sobie ułożyła życie beze mnie, tak będzie dla niej lepiej.
- Co tak siedzisz? - z zamyślań wyrwał mnie głos Louis'a. Nie odpowiedziałem tylko wpatrywałem się tępo w ścianę przede mną i próbowałem sobie wszystko w głowie poukładać. - Halo? Do ciebie mówię Harry.- pomachał mi przed oczami.
- Słyszę.- mruknąłem, bo najzwyczajniej nie chciałem z nim rozmawiać.
- No to teraz proszę mi powiedzieć co się stało. - Brzmiał tak śmiesznie, że z trudem powstrzymałem uśmiech.
- Nic się nie stało.
- Tak, bo ja ci uwierzę, za długo cie znam.- ma rację. I doskonale wiem, że Louis jest zbyt uparty aby odpuścić mi tą rozmowę.
- Chodzi o Megan.- przymrużył oczy.
- Spotkaliście się? 
- Nie...- teraz wyglądał już na zdezorientowanego.
- No to o co chodzi?  Sorry, ale nie ogarniam.
- Dzwonił Logan. Podobno nie jest z nią za dobrze.
- W jakim sensie?
- Siedzi w swoim pokoju, do nikogo się nie odzywa. Nie chce też powiedzieć dlaczego.
- A ty myślisz, że to przez ciebie...?
- Nie... Tak... Sam nie wiem, Logan powiedział, że spotkała Taylora. I od tamtej pory się nie odzywa.
- No skoro to jego wina to dlaczego się tak przejmujesz?
- Nie wiem. Po prostu wiesz jaki jest Taylor. On może jej coś zrobić.
- Zależy ci na niej. - Stwierdził po chwili. Jednak nie otrzymał potwierdzenia. Czy zależy mi na Megan? Tak, z każdym dniem coraz bardziej. Czy chce dla niej jak najlepiej? Tak. Tylko, że chcę żeby była szczęśliwa a przy mnie na pewno nie będzie.
-Spotkaj się z nią, wytłumaczcie sobie wszystko.
- Chyba to nie najlepszy pomysł.
- Uwierz mi tak będzie lepiej, ty będziesz spokojniejszy a ona na pewno poczuje się lepiej.
- Nie jestem pewien. - Westchnął i podniósł się z kanapy. W tym samym czasie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Spojrzeliśmy na siebie zdziwieni. Oboje nikogo się nie spodziewaliśmy. Louis poszedł do drzwi by je otworzyć.
- Nikt ciebie tu nie chce, spierdalaj stąd. - Usłyszałem po chwili. Poszedłem tam zobaczyć o co chodzi. Gdy zobaczyłem kto przyszedł momentalnie zacisnąłem ręce w pięści z chęcią przywalenia mu w tą buźkę.
- Harry! Właśnie z tobą chciałem porozmawiać. - Powiedział z wielkim uśmiechem.

--------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie!! 
No więc nie wiem od czego zacząć.
Może od tego, że dzisiaj 01.11 mija dokładnie ROK od założenia "My One Regret In Life Is That I'm Not Someone Else"!!!! 
Jest to mój pierwszy blog, który prowadzę tak długo, jestem wam bardzo wdzięczna za to, że tu byliście, czytaliście i komentowaliście ( to już mniej).
Dziękuję też za to, że wczoraj na blogu udało się wam dobić do 4000 wyświetleń. Miałam taką cichą nadzieję, że właśnie się wam uda do dzisiejszego dnia.
Chcę was oczywiście przeprosić za to, że rozdziały pojawiają się rzadko, ale musicie mnie zrozumieć, jestem już w szkole średniej i mam mniej czasu.
Dlatego z okazji 1 "urodzin" bloga i z zamiarem wynagrodzenia wam rzadkiego dodawania mam dobrą wiadomość.
Jutro pojawi się kolejny czyli 5 rozdział. W tym tygodniu mimo, że miałam strasznie mało czasu zebrałam się i napisałam. Mam nadzieję, że docenicie to i będzie dużo komentarzy. Tak więc do jutra. A no i mam nadzieję, że dzisiejszy rozdział się podobał :)

niedziela, 12 października 2014

Chapter 3.

- Stef idziemy stąd. -powiedziałam lekko sie za nią chowając.
- Co? Dlaczego?- spojrzała na mnie zdezorientowana.
- Popatrz tam.- wskazałam palcem na dobrze zbudowanego chłopaka kilka metrów dalej.
- O moj Boże. -zakryła usta dłonią. - Czy to Taylor?- spytała.
- Tak. I nie mówiłam ci o tym wcześniej, ale spotkałam się z nim całkiem niedawno.- powiedziałam cicho nie chcąc, żeby ktoś tego przypadkiem nie usłyszał.
-Kiedy? I dlaczego ja nic o tym nie wiem?- spytała i co najdziwniejsze była całkiem spokojna.
- Przepraszam, ale to było jak byłam z Harry'm.- pokiwała tylko głową na znak zrozumienia. Cieszę się, że rozumie to jak ciężko wracać mi do tego tematu.
Starałyśmy się wyjść niezauważone, lecz nie wyszło nam to najlepiej. Taylor spojrzał w naszą stronę. Na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech. Od razu ruszył w naszą stronę. Chciałyśmy mu dyskretnie uciec, w końcu byłyśmy w centrum handlowym więc nie mogłyśmy tak nagle zacząć biec. Taylor to wyczuł bo od razu przyśpieszył i szybko znalazł się obok nas nie dając najmniejszych szans na ucieczkę.
- Megan! Jak dobrze cię widzieć.- powiedział ciągle uśmiechnięty, natomiast ja patrzyłam na niego lekko przestraszona. - gdzie masz Harry'ego? Już cię zostawił? Wiedziałem, że tak będzie. On chciał się tylko zabawić, dlaczego ty tego nie umiałaś zrozumieć.- mówił to tak dumnie. Odniosłam wrażenie, że jest zadowolony z tej sytuacji. Cieszy się, że Harry urwał ze mną kontakt. Tylko jest jedna niewyjaśniona dla mnie rzecz. Skąd on to wie?
- Kto ci tak powiedział? - spytałam cicho. Boje się go i nie ukrywam tego. 
-Kochanie mi nikt nie musiał tego mówić. Wystarczyło się domyśleć.
- Nie mów do mnie kochanie.- syknęłam. Jego bezczelność przekracza wszelkie granice.
- A co zrobisz mi coś? Głupiutka Meg. Harry ci juz nie pomoże. 
- Nawet na to nie liczyłam.- wyszeptałam. Trafił w mój czuły punkt. Przypomniał mi, że Harry'ego juz nie ma i prawdopodobnie już nigdy nie będzie.
- Daj jej już spokój.- wstawiła się za mną Stef. Taylor tylko się lekko zaśmiał, ale odpuścił, spojrzał na mnie przelotnie i odwrócił się i podszedł.
- Jest ok? - Spytała Stef. Skinęłam głową na tak. Uśmiechnęła się i poprowadziła nas w stronę wyjścia.

----- Perspektywa Logana -----

  Odkąd dziewczyny wróciły do domu Megan była jakaś taka nieobecna. Wydawała się być zamyślona, nie słuchała w ogóle tego co się do niej mówiło. Chciałbym się spytać co się stało, ale boje się że Meg znowu będzie unikać kontaktu ze mną. Nie chcę, żeby to się powtórzyło, za bardzo za nią tęskniłem jak jej nie było. Ciągle nie mogę sobie darować, że to wszystko przeze mnie.
  Zdecydowałem się, że jednak spytam ją co się takiego stało. Wszedłem po cichu do jej pokoju. Leżała skulona na łóżku i nie zwracała na nic uwagi.
- Meg? Wszystko ok?- starałem się brzmieć delikatnie, żeby jej nie speszyć.
- Możemy o tym nie rozmawiać? - głos miała lekko piskliwy jakby miał się zaraz rozpłakać.
- Megan wiesz, że chcę jak najlepiej.
- Serio? Jakoś tego nie zauważyłam. - odwróciła się i spojrzała na mnie z pod przymrużonych oczu.
- Ile razy mam jeszcze przepraszać i mówić jak mi z tego powodu przykro? Zrozum mnie w końcu strasznie tego żałuję.
- Dobra, nie rozmawiajmy już o tym. Po prostu wyjdź. - westchnęła i ponownie odwróciła się do mnie plecami.
- Dlaczego mnie odtrącasz? Chcę wiedzieć czemu znowu jesteś nieobecna.
- Nie będę o tym rozmawiać. Wyjdź. - poddaję się. Jest z nią chyba coraz gorzej. Tylko dlaczego?
  Zdecydowałem się zadzwonić do Stef. W końcu jeżeli Meg nie odzywa się od ich powrotu do domu. Może ona wie dlaczego.  Pierwszy sygnał, drugi. Odebrała dopiero po czwartym.
- Hej Logan! - krzyknęła wesoło.
- Hej. Stef mam pytanie. - zacząłem niepewnie, rozglądając się dookoła upewniając się czy Meg nie stoi gdzieś w pobliżu.
- Pytaj o co chcesz. - odpowiedziała od razu.
- Wiesz co mogło stać Meg? Odkąd wróciła nie odzywa się, znowu się w sobie zamyka.
- Nie wiem czy powinnam ci mówić.
- No mów. Tu chodzi o moją siostrę. Czy to Harry? Bo jak tak to...
- Nie! - przerwała mi szybko. - Nie to nie przez niego.
- No to co się stało? Powiedz mi. - przez chwilę słyszałem tylko ciszę. Jednak zdecydowała się odezwać.
- Pamiętasz Taylor'a? Byłego chłopaka Meg?
- No raczej. Nigdy gościa nie lubiłem.
- Spotkałyśmy go w galerii. No i ... - zawahała się.
- No mów! - zniecierpliwiony krzyknąłem.
- Śmiał się z niej, że była z Harry'm a on chciał ją tylko wykorzystać. Meg bardzo się tym przejęła, bo ona... Ona kocha Harry'ego. Nie musiała mi nawet tego mówić widać to gołym okiem. - wszystko jest już jasne. Tylko czy mam wierzyć że Harry chciał wykorzystać moją siostrę czy jednak nie?

------------------------------------------------------------------------------------
Witam ponownie!
Wiem, wiem rozdział beznadziejny, nie miałam kompletnie weny pisząc go
Napisałam pierwsze co mi do głowy przychodziło nawet nie myśląc co to.
Jeżeli jednak się spodobał to komentujcie.
A teraz ważniejsza sprawa. Nie wiem czy wiecie ale za niecały miesiąc a dokładnie 1 listopada "My one regret in life is that I'm not someone else" obchodzi urodziny!!! Tak! Minie dokładnie rok od załozenia tego opowiadania!!!
Moja jedyną prośbą jest abyście do 1 listopada spróbowali dobić do 4000 wyświetleń. Byłby to super prezencik. A no i oczywiście 1 listopada pojawi się rozdział i jak planuje będzie to rozdział 5.
Natomiast 4 będzie już w najbliższy weekand.


niedziela, 7 września 2014

Chapter 2.


Wizyta Stef dała mi do myślenia. Postanowiłam w końcu wyjść z pokoju i zacząć normalnie funkcjonować. Na pewno jeszcze do końca tak samo jak kiedyś nie będzie, ale postaram się by było podobnie.
Weszłam powoli do salonu a rodzice od razu spojrzeli na mnie zdziwieni. Mama to aż niedowierzająco potarła oczy upewniając się czy się przypadkiem nie przewidziała. Bez słowa skierowałam się do kuchni, byłam trochę głodna mimo, że w ostatnim czasie w ogóle nie myślałam o jedzeniu i piciu. Nawet rodzice przynosili mi jedzenie do pokoju, lecz ja go nie ruszałam, po prostu nie byłam w stanie jeść.
- Meg? Możemy pogadać? - usłyszałam za plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam Logana. Mogłam się domyślić, że rozmowa z nim mnie nie ominie. Musimy sobie kilka rzeczy wyjaśnić tak samo on jak i ja.
- Meg, ja rozumiem że nie chcesz gadać a już szczególnie ze mną, ale proszę daj mi szansę.- stanął na przeciwko mnie i patrzył prosto w moje oczy wyczekując jakiejkolwiek odpowiedzi. Natomiast ja nie wiedziałam co mam zrobić. Odłożyć to czy pogadać teraz i mieć to potem z głowy.
- Zgoda, ale oczekuję całkowitej szczerości. Chcę wiedzieć wszystko od samego początku. - powiedziałam stanowczym głosem, Logan uśmiechnął się lekko i pokiwał twierdząco głową.
- W porządku, ale może pójdziemy do twojego pokoju. Nie chcę, żeby na razie rodzice się dowiedzieli.
Skinęłam głową i skierowaliśmy się na górę. Wpuściłam go do pokoju. Usiadł na moim łóżku i westchnął głęboko patrząc przed siebie.
- No słucham. - powiedziałam siadając na fotelu stojącym obok biurka.
- Jak chyba zdążyłaś zauważyć, ćpałem. - kiwnęłam twierdząco głową. - Zadłużyłem się u Harry'ego. To on sprzedawał mi to gówno. Gdy zwlekałem oddanie kasy, on coraz częściej pojawiał się i groził, że komuś może się coś stać.
- Czemu po prostu nie poprosiłeś rodziców o kasę? Na pewno by ci dali. - spytałam.
- Jakbym poprosił o taką kwotę to na pewno zapytaliby się po co mi tyle.
- To ile tego było?
- Zdecydowanie za dużo. To jest teraz nie ważne. Oddawałem mu po trochu. Jednak on ciągle domagał się więcej.  Pamiętasz tą kartkę, którą ci podał? - ponownie skinęłam głową. - Była to groźba, że jeżeli tego samego dnia nie oddam mu całej kwoty może stać ci się krzywda. Jednak nie miałem skąd tego wziąć. Bałem się, tak cholernie się bałem. Nie mogłem nic zrobić jak przyszedł i cię zabrał. Miałem związane ręce. Jakbym się mu sprzeciwił już by mnie tu nie było. Nie miał by oporu mnie zabić. A szczególnie na twoich oczach.- Patrzyłam na nie niego nie dowierzając temu co właśnie powiedział. Harry by go zabił? Nie. On nie jest mordercą. Co prawda święty też nie jest, ale chyba by nie zabił. A co jeżeli ja go rzeczywiście nie znam i nie wiem do czego byłby zdolny. Czy to w takim razie oznacza, że zakochałam się przestępcy.
- Meg? Wszystko w porządku? - z zamyślań wyrwał mnie głos Logana.
- Tak jest ok. - odpowiedziałam ciągle zamyślona. 
- Megan, musisz wiedzieć że Harry'emu naprawdę zależy. - zmarszczyłam brwi. 
- Skąd to niby wiesz? Ty nic nie rozumiesz.- powiedziałam obojętnie. 
- Rozmawiałem z nim. - wyszeptał i spuścił głowę unikając mojego wzroku. 
- Kiedy!? - krzyknęłam wstając.
- Dzień przed tym jak tu wróciłaś.
- Po co?
- Kazał mi powiedzieć rodzicom gdzie jesteś. 
- I to jest to dlaczego mu na mnie zależy?
- Megan zrozum on to zrobił dla twojego dobra. Nie chciał cię skrzywdzić. Jak rozmawialiśmy od razu zauważyłem że jesteś dla niego ważna. Nie wiem co się wydarzyło gdy byłaś tam, ale wiem że on coś czuje tylko za bardzo się o ciebie boi. - spuściłam głowę rozmyślając nad jego słowami. Czy Logan ma rację? Jeżeli tak, to dlaczego Harry nie dał mi wyboru tylko zdecydował za mnie?  
Nagle drzwi do pokoju się otworzyły a zza nich pojawiła się Stef. Stanęła w progu z wielkim uśmiechem na twarzy. 
- Heej! - krzyknęła i podeszła do mnie delikatnie mnie przytulając a potem do Logana. Tylko niestety jego przywitała dłuuugim pocałunkiem od którego zrobiło mi się niedobrze. Nigdy nie pomyślałbym że będę patrzeć jak moja przyjaciółka i mój brat się całują. 
- Może nie przy mnie? Jeszcze się z tym nie pogodziłam za bardzo.- powiedziałam zniesmaczona z grymasem na twarzy. 
- Nie przesadzaj. Musisz się przyzwyczajać. - wyszczerzyła się moja przyjaciółka. Wywróciłam oczami a oni za to się zaśmiali. 
- Dobra. Meg ubieraj się. Wychodzimy. - powiedział podekscytowana Stef. Popatrzyłam na nią pytająco nie rozumiejąc.
- Idziemy na małe zakupy. Nawet nie wiesz jak mi tego brakowało. Muszę się z tobą przejść po mieście. 
- A ja też mogę?- spytał przytulając się do Stef, Logan.
- Nie. Tylko ja i Meg.
- No mam nadzieję. - wstałam, wzięłam jakieś ciuchy z szafy i poszłam do łazienki. Nie chce mi się nigdzie iść, ale wiem że ona nigdy tak łatwo nie odpuszcza a ja nie mam ochoty na kłótnie dzisiaj. 
Niecałą godzinę później byłyśmy już w centrum handlowym. Pochodziłyśmy trochę po sklepach. Stef kupiła sobie parę bluzek i śliczną kremową sukienkę, natomiast ja 2 pary butów i jedną bluzkę. Normalnie nie kupiłabym nic, ale Stef nie odpuszczała. Powiedziała, że nie wyjdziemy jak nic nie kupię.
Miałyśmy zamiar iść coś zjeść, gdy zobaczyłyśmy kogoś kogo najmniej w tym momencie chciałam spotkać.

---------------------------------------------------------------------------------------------
Jest kolejny!!!
Pisałam go dzisiaj chyba z 4 godziny. 
Tak więc mam nadzieję, że rozdział się podoba. 
Nie będę się rozpisywać tylko jeszcze jedno małe powiadomienie.
JUTRO POJAWI SIĘ NOWY ROZDZIAŁ NA CONFIDENT. 
Tak wiem strasznie długo go tam nie było, ale w końcu się zebrałam i napisałam. 
A teraz proszę o 3 komentarze pod rozdziałem. 
Czyli: 3 KOMENTARZE = NOWY ROZDIAŁ :)

czwartek, 28 sierpnia 2014

Chapter 1.

Od wczoraj siedzę w swoim pokoju. Rodzice przychodzą co jakiś czas, próbują nawiązać ze mną jakikolwiek kontakt. Ja natomiast leżę skulona tyłem do nich i ignoruję to co mówią. Nawet Logan próbował ze mną się porozumieć, ale jego też olewałam. Widzę, że starają się nabrać mnie, że nagle im zależy. Ja jednak wiem, że to tylko jedna wielka ściema i tak naprawdę gdyby nie "uprowadzenie" przez Harry'ego to nadal mieliby mnie w dupie i nie zawracali sobie mną głowy. Jednak nie mogę tak ciągle siedzieć w pokoju i użalać się nad sobą. Tylko jest problem, nie mam już nikogo komu mogę zaufać. Jeszcze wczoraj myślałam, że jest nim Harry. Tak łatwo potrafił zawrócić w mojej głowie. Zbyt szybko się w nim zakochałam. Strata Harry'ego zdecydowanie gorzej na mnie wpłynęła niż na przykład kłótnia ze Stef, albo to co zrobił mi Logan. Jednak ciągle ciekawi mnie to dlaczego Harry to zrobił. Dlaczego powiedział moim rodzicom gdzie jestem? Jedną z opcji jest to, że mu na mnie nie zależało i miał mnie po prostu dość, a to była jedna z opcji na pozbycie się mnie. Chociaż w takim wypadku lepiej byłoby mu mnie po prostu zabić. W sumie chyba wolałabym tą opcję. Przynajmniej nie musiałabym się już tak bardzo męczyć w tym życiu.
- Meg. Kolacja już jest. Chodź zjesz z nami. - do pokoju weszła mama. Nawet nie drgnęłam. Ciągle leże bokiem do drzwi wpatrując się w ścianę na przeciwko. - Megan. Nie możesz tak tu ciągle siedzieć. Musisz w końcu wyjść z pokoju. I też coś zjeść. Odkąd tu jesteś nic nie jadłaś. - nie chcę jeść. Nic od ciebie nie chcę. Błagam niech ona już wyjdzie. Mam dość tej jej troski. Trochę już na to za późno.
- No dobrze. Jak tylko będziesz coś chciała wystarczy, że mnie zawołasz. - powtarzasz się. Słyszałam to już kilka razy. Niech po prostu zrozumieją, że nic nie chcę. Nic z wyjątkiem jednego. Potrzebuję tylko Harry'ego.
Mija pierwsza doba bez niego. Brakuje mi go coraz bardziej, ale też zaczynam nienawidzieć go tak samo jak kochać. Czuję się rozdarta, kochać i nienawidzieć jednocześnie nie jest łatwe. W jednym momencie chciałabym go nigdy nie poznać, a w kolejnym cieszę się, że to jednak na niego trafiłam. W mojej głowie jest jeden wielki bałagan, którego za nic nie umiem poukładać. Od tych wszystkich rozmyślań zrobiłam się senna. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.
Obudziłam się dość wcześnie. Poszłam do łazienki by się troszkę odświeżyć. Pomimo, że czułam się raczej wypoczęta i nie chciało mi się spać to i tak wyglądałam okropnie. Włosy sterczały w każdą możliwą stronę. Twarz miałam strasznie bladą a pod oczami widoczne były wielkie cienie. A cały wygląd psuł jeszcze dodatkowo grymas idealnie odzwierciedlający mój obecny nastrój. Opłukałam lekko twarz i założyłam wcześniej wyciągnięte ubrania i wróciłam do pokoju. Położyłam się ponownie na łóżku.
Leżałam tak jakiś czas, gdy usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju. Nie odwróciłam się myśląc, że to na pewno mama albo tata. Jednak ta osoba nic nie mówiąc usiadła za mną. To zdecydowanie nie w stylu rodziców. Mama pewnie namawiałaby mnie do wyjścia z pokoju tata tak samo. Może Logan... Chociaż w sumie on zrobiłby podobnie. Powoli się odwracam. Okazało się, że to Stef. Czy ona myśli, że z nią będę rozmawiać? No chyba jednak nie. Wróciłam do poprzedniej pozycji ignorując jej obecność.
- Meg porozmawiajmy proszę.- powiedziała cicho, tak jakby się bała. To do niej nie podobne. - Proszę, nie chcę tego skończyć. Jesteś moją przyjaciółką i chcę żebyś nią była zawsze bo mi na tobie zależy. Nigdy nie chciałam cię skrzywdzić. To po prostu się stało. Nie zrobiłam tego specjalnie. Musisz mi uwierzyć.- jej głos zaczynał się powoli łamać. Była na skraju płaczu. To dla mnie nowość. Zawsze była wesoła, nie przejmowała się niczym. Krótko mówiąc miała na wszystko wyjebane. Teraz wyraźnie słychać, że jej zależy. Wiem, że nie powinnam jej tak olewać, w końcu dobrze rozumiem jak to jest się zakochać tak nagle. W sumie mamy podobną sytuację. Tylko ja swoją miłość straciłam a ona nie. Tak naprawdę nie wiem też dlaczego się zeszli ze sobą. Stef nie miała okazji mi tego wyjaśnić. Mam dać jej szansę? Przecież nie wiecznie się do nikogo nie odzywać.
- Meg? Proszę powiedz coś. - nie mogę jej tak zignorować. To moja przyjaciółka.
- Stef... Rozumiem cię. Wiem jak to jest stracić kogoś bliskiego.- powiedziałam lekko się podnosząc by oprzeć się o zagłówek łóżka.
- Meg musisz mi wybaczyć. Wiesz, że jesteś dla mnie ważna i nie wybaczę sobie jak ty... Jak nie będziesz już moją przyjaciółką.- oczy zaczęły się jej szklić.
- Stef spokojnie nie powiedziałam, że nie chcę być twoją przyjaciółką. Tylko muszę sobie to wszystko poukładać i możemy zacząć od nowa. Zapomnieć o tym wszystkim i dalej się przyjaźnić. Jednak musisz mi dać trochę czasu.
- Jasne. Dam ci go tyle ile potrzebujesz. Jak tylko będziesz chciała pamiętaj możesz do mnie zadzwonić o każdej porze dnia i nocy. No dobra... Nocy może nie.- uśmiechnęła się. Mnie też to troszkę rozbawiło. Wróciła stara Stef. Nic nie odpowiedziałam tylko po prostu się do niej przytuliłam. Brakowało mi tego tak bardzo.
- Dobra teraz opowiedz mi jak to się stało?- spytałam powoli się od niej odsuwając.
- Ale co?
- Dlaczego mój brat?
- Aaa hahaha to? Tak jakoś wyszło. Spędzaliśmy dużo czasu razem, po tym całym incydencie. Pocieszaliśmy się nawzajem.
- I nie chcę wiedzieć jak.- powiedziałam skwaszona.
- Nie tak jak myślisz. Po prostu on się o ciebie martwił a ja byłam przy nim.
- Moment czy  aby na pewno mówimy o moim bracie? Może mam jakieś innego...
- Nie, ciągle mowa jest o Loganie.- zaśmiała się.
Rozmawiałyśmy tak jeszcze jakieś dwie godziny. Stef musiała już iść, ale obiecała, że za niedługo wpadnie znowu. W końcu ma w tym domu chłopaka. Cieszę się, że tu była przynajmniej na chwilę zapomniałam o Harry'm. Jednak musiałam sobie o nim przypomnieć. To było nieuniknione.

---------------------------------------------------------------------------------------------
Heeeeeeeeeeeeeeeej!
Troszkę późno, ale strasznie ciężko się go pisało. 
W sumie nie wiem czemu to dodaję, ale no cóż. Nikt nie komentuje, nie czyta. No dobra, trudno.
Jeśli ktoś zauważył Confident został zgłoszony do Spisu blogów i Spisu opowiadań o 1D. Co prawda jeszcze go tam nie ma, ale może jak jeszcze trochę poczekam to się tam pojawi. Tak więc trzymajcie kciuki. A nastepny rozdział pojawi się jak po tym pojawią się minimum 2 komentarze. Nie wymagam dużo a jednak te 2 mnie bardzo uszczęśliwią.

2 KOMENTARZE = NOWY ROZDZIAŁ

środa, 20 sierpnia 2014

Prologue Part II.



Obiecał, że będzie, że nie odejdzie.
Mówił, że to już na zawsze.
Miało być lepiej, miał uczynić moje życie lepszym.
Uwierzyłam we wszystkie jego puste słowa.
Teraz wiem o co chodziło.
Ufałam mu a on to wykorzystał.
Zrobił to mimo, że obiecał.
Przeważnie nienawiść przeradza się w miłość.
W tej sytuacji jest na odwrót.
Jestem tego pewna.

Harry, nienawidzę Cię.




---------------------------------------------------------------------------------------
A więc, mamy krótki wstęp do nowej części.
Jutro oczywiście jak mi się uda dodam 1 rozdział.
Niestety nic nie mogę obiecać.
Mam jutro spotkanie klasowe i nie wiem czy uda mi się zdążyć go skończyć.
Jednak postaram się zrobić wszystko co w mojej mocy.
A i jeszcze jedno teraz będę oczekiwać  konkretnej liczby komentarzy za co w zamian dodawać będę nowe rozdziały. Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze czyta i skomentuje zwykłym "czytam" i zwiększy szanse na nowy rozdział.