środa, 8 stycznia 2014

Chapter 7.

Zaraz po przebudzeniu poczułam, że coś ściska mnie w talii. Przekręciłam się lekko na bok zauważając rękę, a potem resztę ciała, jak się okazało Harry'ego. Zaczęłam go szturchać,ale to za wiele nie dało, bo tylko zaczął coś cicho mruczeć pod nosem.
- Harry... Weź tą rękę... Harry... Harry... Chcę wstać.- Boże! Jak można tak twardo spać?!
- Harry! Chcę wstać!- zaczęłam mu krzyczeć w twarz. On tylko niechętnie otworzył oczy i zabierając swoją rękę uwolnił moją talię z mocnego uścisku.
- No już... Nie narzekaj już tak...- odparł zły i niewyspany.
- Nie mówiłeś nic wczoraj, że będziemy razem spać.
- Nie pytałaś ... Ale musisz się przyzwyczaić do tego .- odparł z chytrym uśmieszkiem podczas wstawania z łóżka. Sięgnął szybko po jakąś koszulkę i spodnie po czym skierował się do łazienki. Gdy usłyszałam lecącą wodę natychmiast podbiegłam do komody, wyciągnęłam świeżą koszulkę po czym ściągnęłam tą co miałam na sobie i szybko założyłam nową. Bez czekania na Harry'ego wyszłam z pokoju i poszłam do kuchni. Na miejscu zobaczyłam, że siedzą tam już Louis, Zayn, Perrie i jeszcze jakiś brunet.
- Oh... Hej!- powiedziała uśmiechnięta blondynka.- Jesteś głodna? Przed chwilą zrobiłam gofry.
- Taa... Z chęcią zjem.- odwzajemniłam uśmiech. Gdy już dostałam talerz i zaczęłam zajadać się tymi pysznymi goframi do kuchni przyszedł Harry a po nim Niall, którzy również po chwili zaczęli jeść śniadanie. Chwilę potem wszyscy skończyliśmy i przenieśliśmy się do salonu.
- Dobra to jakie plany na dzisiaj?- spytał Louis.
- Pomyślałam, że może zabiorę Megan na jakieś zakupy, w końcu musi  mieć coś na wieczór.- powiedziała Perrie.
- No nie wiem... Nie powinnyście iść same.-  odezwał się Harry.
- Zayn z nami pójdzie, prawda?- spytała robiąc maślane oczka do Zayna.
- No w sumie, dlaczego nie?
- No to ok. Chodź musisz się przebrać.- powiedziała chwytając mnie za rękę i pociągnęła mnie w stronę pokoju mojego i Harry'ego.

----- Kilka godzin później -----

Właśnie wróciłam z zakupów. Strasznie polubiłam Perrie. Jest uroczą i przemiłą dziewczyną. Przypomina mi Stef. Stop... Nie mogę myśleć teraz o domu. Nie chcę myśleć o chęci powrotu tam.
- Dobra. Już jestem... Czas się ubierać!- krzyknęła uradowana wchodząc do pokoju.
- Moment... A właściwie powiesz mi dlaczego mam się przebrać?
- Nie. Bo skoro Harry ci nie powiedział ja też tego nie zrobię.
- Jezu... Po prostu powiedz. Nic się przecież nie stanie.
- No właśnie się stanie. Koniec tematu. Teraz czas się ubrać!
- Ugh...- jęknęłam zdenerwowana.
  Po około godzinie byłyśmy już prawie gotowe. A prawie to znaczy, że jeszcze zostały nam ostatnie poprawki takie jak make-up i fryzury. Nie wiem po co to wszystko, ale odpuściłam sobie zadawanie pytań na które i tak nie dostanę odpowiedzi.
  Parę chwil później byłyśmy już na dole. Chłopcy czekali już na nas.
- Gotowe?- spytał Zayn uśmiechając się do Perrie. Ona tylko odwzajemniła uśmiech po czym oboje wyszli z domu. Na dworze stały trzy auta, których wcześniej nie widziałam. Do pierwszego wsiadł Zayn z Perrie, do drugiego Louis i Niall, a mnie Harry skierował do tego ostatniego. Otworzył mi drzwi, nakazując bym weszła do środka. Niepewnie, ale zrobiłam to. Po chwili auta ruszyły.
- Gdzie jedziemy?- spytałam.
- Zobaczysz...
- Dlaczego mi nie powiesz?
- Musisz być taka ciekawska- powoli zaczynał się denerwować.
- Bo chcę wiedzieć.
- No dobrze... Skoro tak bardzo chcesz... Jedziemy na wyścigi.
- Będziesz się ścigał?
- Ja? Nie... Ja się nie ścigam.
- To kto?
- Liam.- posłałam mu pytające spojrzenie.
- Aaa, no tak ty go nie znasz... To ten brunet co rano był z nami w salonie i przy śniadaniu.- odpowiedział. No teraz już wszystko jest jasne.
- Aha... Skoro się nie ścigasz to po co ci takie auto?
- Liam nam je dał, chyba nie chciałabyś jechać na wyścigi vanem, co nie?- spytał lekko chichocząc. No w sumie racja. Razem z jego ostatnimi słowami wjechaliśmy na plac przy którym zebrało sie całkiem sporo osób. Powoli wyszłam z auto. Poczułam na sobie wzrok większości zgromadzonych się tu ludzi gdy Harry podszedł do mnie i objął mnie w talii.
- Nie oddalaj się  ode mnie, nie chcę żebyś się zgubiła. Tu jest sporo niemiłych osób. - wyszeptał do mojogo ucha. Ja tylko pokiwałam twierdząco głową i wymamrotałam ciche "ok". Skierowaliśmy się w stronę drogi przy której stała juz reszta naszej "ekipy". Trochę porozmawialiśmy, oczywiście moglibyśmy dłużej gdyby nie zaczynające się wyścigi.
  Auta ustawiły się na linii startu. Strzał. Słychać było tylko wielki pisk po którym auta zniknęły z mojego pola widzenia. Mieli do pokonania dwa dość krótkie okrążenia. Trwało to zaledwie parę minut. Gdy pierwsze auto przekroczyło linię mety wszyscy moi towarzysze zaczęli się cieszyć. W sumie to tylko się szczerze uśmiechnęli i zaczęli na siebie spoglądać. Można więc wywnioskować ,że wyścigi wygrał Liam. Chyba wszyscy byli już przyzwyczajeni do tego, bo gdyby nie to cieszyli by się trochę bardziej. Harry, Louis i Niall poszli do Liama mu pogratulować, przynajmniej tak mi się wydaje...
Ja z Perrie i Zayn'em zostaliśmy w tym samym miejscu.
- No proszę, proszę. Kogo my tu mamy?- ktoś krzyknął w naszą stronę. Obruciłam się w stronę z której dobiegał, co mnie zdziwiło, znajomy głos.
O... Mój... Boże... Jak on sie tu znalazł?
- Spadaj Taylor! Nikt Cię tu nie chce! - wysyczał Zayn. Moment... Skąd oni się znają?
- Nie o tobie mówiłem Malik. Tylko o niej.- wskazał na mnie. Jego spojrzenie wywołało ciarki na moim ciele. Gdy Zayn usłyszał słowa Taylor'a jego źrenice od razu się powiększyły. Perrie też spojrzała na mnie zdezorientowana.
-  O czym ty mówisz?- spytał Zayn, gdy zdążył już się ocknąć.
- Ooo... Czyli Meg wam się nie pochwaliła? - spytał z tym wścibskim uśmieszkiem na twarzy.
- Meg?- spytała dalej wpatrując się we mnie zdezorientowana blondynka. Nie mogła wyksztusić ani jednego słowa.
- No, Meg . Śmiało. Powiedz im, albo może wolisz żebym ja to zrobił?- mówił podchodząc do mnie. Zaczęłam się niepewnie cofać. Nie ufam mu... No przynajmniej teraz.
- Taylor!- krzyknął ktoś za mną. Nawet nie zdążyłam sie obrócić, bo sylwetka Harry'ego pojawiłasię koło mnie zbyt szybko.
- Harry.- odpowiedział dalej się szczerząc.
- Nie powinno cię tu być. - wysyczał Harry.
- Tak? Ale to nie ja uciekam przed glinami.
- Zamknij się ! Założę się że ciebie też znajdą.
- Nie byłbym tego taki pewny ...- Boże. Ten jego uśmieszek. Aż mi niedobrze.
- Co masz na myśli?
- Dowiesz się w swoim czasie... Widzę, że masz kolejną "ofiarkę". Ale serio? Meg? Nie wiedziałem, że w takich gustujesz.- oczy Harry'ego z każdym jego słowem robiły się coraz ciemniejsze.
- Nic Ci do tego! Martw się swoimi dziwkami.- Czy on nazwał mnie teraz dziwką? Ma się obrazić?
- Haha... Umiesz rozśmieszyć. Wiesz... Chodziło mi raczej o to, że Megan nie jest raczej taka jak laki z którymi spałeś.- błagam. niech on już się zamknie! Jego głos mnie irytuje!
- A skąd możesz to wiedzieć?- nie, proszę nie odpowiadaj!
- Niech Ci powie Meg.- przepraszam, jednak to cofam. Harry obrócił się w moją stronę. Patrzył na mnie pytającym wzrokiem, a mi znowu zabrakło słów.
- Co mała? Nie chcesz powiedzieć? A może się wstydzisz? Co?- znowu zaczął się zbliżać, ale teraz stałam jak sparaliżowana, nie mogłam się ruszyć.
- Zostaw ją!- wysyczał Harry, gdy Taylor chciał położyć rękę na moim policzku.
- Nie zabronisz mi. Kiedyś to lubiła. Prawda ?- nie odpowiedziałam. Harry podszedł do niego i jednym ruchem powalił go na ziemię.Wymierzył pięścią w jego twarz, a krew polała się strużkami z jego nosa. Zayn na szczęście w miarę szybko zareagował odciągając go na tyle szybko by uniemożliwić kolejny cios. Powiedział mu coś cicho na ucho. Harry pokiwał głową  i ruszył w moją stronę. Chwycił mnie za nadgarstek i skierował do auta. Kazał wejść do środka.Po chwili byliśmy już na drodze. Jak się domyślałam do domu Zayn'a. Do momentu gdy wjechaliśmy na podjazd nie odzywaliśmy się do siebie. Wyłączył silnik i obrucił się  w moją stronę patrząc mi prosto w oczy.
- Powiesz mi o co tam chodziło?- spytał cicho.
- Ja... Ja nie... nie umiem.- powiedziałam jeszcze ciszej iż on.
- Do jasnej cholery Megan! Po prostu powiedz skąd go znasz!- zaczął krzyczeć. Znowu mnie przeraża. - Przpraszam.- dodał po chwili.
- ... Chodziłam z nim kiedyś.- powiedziałam po kilku minutach ciszy.
- Co ?- spytał zdezorientowany.
- Taylor to mój były.- powtórzyłam głośniej. Nie odpowiedział. Spojrzał się przed siebie. Znowu cisza. Niezręczna cisza. Przynajmniej dla mnie.
- Przepraszam.- wyszeptał w końcu. Spojrzałam na niego pytająco. - Przepraszam, że cię tam zabrałem. Na pewno nie chciałaś go widzieć. W sumie mi też się nie spodobało to, że tam był. Naprawdę, gdybym mógł cofnąć czas, zrobiłbym to. Jak chcesz mogę Ci obiecać, że już go nie zobaczysz. Zrobię wszystko...- mówił lecz przerwałam mu tą wypowiedź.
- Spokojnie. Ufam Ci.

--------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka!!
W końcu nowy rozdział! Jej! A co do treści: Zdziwieni? Bo ja bardzo. Haha ten rozdział właściwie był pisany na spontana. Nie miałam pojęcia co w nim będzie, zanim go napisałam. Mam nadzieję, że się podoba.
No i do następnego. :)  

1 komentarz: